Choroba dopadła i mnie... A więc zamiast malowania paznokci, sprzatania, oglądania filmów itp leże w łóżku zakryta kołdrą po nos i kończę drugi już listek aspiryny...
Dobrze, że Sebek jest mega opiekuńczy i nie muszę się martwić o obiady, kolacje i śniadania, bo zawsze gdy jestem chora on gotuje, sprząta i przynosi mi obiadki do łóżka:) Zresztą jest taki cały rok, ale podczas mojej choroby opiekuńczość "nasila" mu się x3:)
Wracam do lóżka, bo jutro ciężki dzień połączony z nauką na czwratkowy egzamin, więc muszę być w miarę na siłach:)
A oto moja poranna, południowa i wieczorna dawka uzdrawiaczy. Jeżeli
nie poprawi mi się do jutra trzeba będzie ją nieco powiększyć...
Kiedy byłam chora mama zawsze robiła mi kanapki z białym serem i pomidorem - było to jedyne jedzenie, które mogłam przełknąć w tracie dnia. I tak zostało do dziś.
polopiryna forever :D
OdpowiedzUsuńja biore na wszystko :P
kuruj sie :)