Click Me Click Me Click Me Click Me Click Me Click Me Click Me

czwartek, 31 stycznia 2013

Powrót do treningów!!!

Sesja za mną, choroba już prawie też:) W Końcu mam czas dla siebie, dlatego dziś powracam do ulubionych treningów! (przed przerwą ćwiczyłam regularnie 2 miesiące). Ogólnie nie mam problemów z wagą,  zawsze byłam aktywna fizycznie, ale w listopadzie poczułam, że przez ostatnie 2 lata trochę się "zasiedziałam" i przydałaby się dodatkowa dawka ruchu - dla zdrowia i dla przyjemności.Odnalazłam więc w necie treningi Ewy Chodakowskiej - zaczęłam i przepadłam- SĄ GENIALNE!
Moim głównym celem jest ujędrnienie ciała i wyrzeźbienie go. Do wakacji chcę mieć pupę jak marzenie i nie spocznę dopóki tego nie osiągnę:D Najlepsze w ćwiczeniach z Ewą jest to, że treningi lubi się od pierwszych ruchów, nie trzeba się w ogólne do nich zmuszać. Dodatkowo dzięki ćwiczeniom ogólnie lepiej się czuję zarówno duchowo jaki i fizycznie ( wysypiam się, rano nie boli mnie kręgosłup itp.) POLECAM WIĘC KAŻDEMU, kto chce osiągnąć wymarzoną figurę, bądź po prostu rozpocząć aktywny tryb życia:)


Te duże hantle są oczywiście Sebka - nie podniosłabym ich za chiny!
Ja pozostaję przy delikatnych obciążeniach 1-1,5 kg.


A poniżej zdjęcia z ubiegłorocznych wakacji. Wiem, że nie jest źle, ale przecież zawsze może być lepiej (czyt. popraw uda!)!:P


I na koniec pamiętajcie:


Buźka :*

wtorek, 29 stycznia 2013

Chora

Choroba dopadła i mnie... A więc zamiast malowania paznokci, sprzatania, oglądania filmów itp leże w łóżku zakryta kołdrą po nos i kończę drugi już listek aspiryny...
Dobrze, że Sebek jest mega opiekuńczy i nie muszę się martwić o obiady, kolacje i śniadania, bo zawsze gdy jestem chora on gotuje, sprząta i przynosi mi obiadki do łóżka:) Zresztą jest taki cały rok, ale podczas mojej choroby opiekuńczość "nasila" mu się x3:)
Wracam do lóżka, bo jutro ciężki dzień połączony z nauką na czwratkowy egzamin, więc muszę być w miarę na siłach:)


A oto moja poranna, południowa i wieczorna dawka uzdrawiaczy. Jeżeli nie poprawi mi się do jutra trzeba będzie ją nieco powiększyć...


Kiedy byłam chora mama zawsze robiła mi kanapki z białym serem i pomidorem - było to jedyne jedzenie, które mogłam przełknąć w tracie dnia. I tak zostało do dziś.

sobota, 26 stycznia 2013

Naszyjnik

Od dawna chorowałam na duży, strojny naszyjnik, ale ceny trochę mnie przerażały... zwyczajnie szkoda było mi wydawać 80 złotych na coś, czego nie będę nosiła codziennie. Przejrzałam więc wujka google w poszukiwaniu inspiracji i tak oto powstał mój naszyjnik! Siedziałam nad nim około 3 godziny, a największy problem miałam z zakomponowaniem elementów, ale w końcu zdecydowałam się na finalną wersję i zaczęłam działać. Koszt materiałów to 12, 90 zł :D a więc prawie 8 razy taniej! I do tego ta nieopisana satysfakcja, że coś tak ładnego zrobiłam sama, haha! Efekty poniżej:) Naszyjnik ślicznie wygląda z małą czarną ze skórzaną baskinką ♥






piątek, 25 stycznia 2013

A zaczęło sie od...

Ach! Przede mną w końcu kilka dni wytchnienia!. Przez ostatnie 3 tygodnie ledwo łapałam zakręty. Wydarzyło się dużo - nawet więcej niż oczekiwałam i planowałam. W pierwszym tygodniu miałam cyrk na architekturze wnętrz - owszem, bardzo lubię zajmować się układem funkcjonalnym i takimi tam, ale jak czegoś jest za dużo, to bardzo łatwo można to znienawidzić, a przynajmniej mieć tego dosyć przez najbliższy miesiąc (u mnie opcja druga jest nadal uskuteczniana!). 
     Po tygodniu katorgi z projektami i rysunkami nastał (jak początkowo sądziłam) tydzień wytchnienia.... haha jak bardzo się myliłam! Od listopada planowaliśmy kupić dla mnie samochód. Ale coś nam strzeliło do głowy i stwierdziliśmy nagle z moim Sebkiem, że jak kupować samochód to nie ma na co czekać i trzeba go kupić teraz, JUŻ i kropka. A więc zaczęliśmy szukać bardzo intensywnie. A, że ja się na samochodach kompletnie nie znam to wszystkie obowiązki, poszukiwania, załatwiania itp. zwaliłam na Sebka - był wniebowzięty - w końcu samochody to jego druga miłość:). A więc zaczęliśmy jeździć: najpierw Lublin, później Radom a na końcu Warszawa i to wszystko w ciągu 2 dni! Spałam po kilka godzin, a na następny dzień do pracy, na uczelnie, do nauki i czas wolny mówiąc kolokwialnie szlag trafił! Jak już znaleźliśmy i kupiliśmy samochodzik jaki chciałam to zaczął się maraton po urzędach...Z braku czasu i zmęczenia samochód w ogóle mnie nie cieszył, tzn. cieszył, ale nie tak jak powinien (Teraz już w 100% jestem happy!).
     Do tego ostatni (już 3) tydzień dał mi popalić pod względem nauki do egzaminu ze statystyki i prawa - ale dałam rade na 4,5 i 5 :D. Teraz w końcu mam spokój, nasz tryb życia wrócił do normalności (z czego jesteśmy bardzo zadowoleni) i mogę się oddać pracy, błogiemu nic nierobieniu i ćwiczeniom - a więc wszystko jest tak jak być powinno. Kocham swoje spokojne poukładane życie i już nigdy nie pojadę kupować samochodu na takim spontanie :D

środa, 23 stycznia 2013

Zaczynamy!

Jak przystało na blogową tradycję należy się przywitać! A więc... Witam Was kochani! Mam nadzieję, że ten blog stanie się dla mnie (i dla Was) małą odskocznią od codziennego życia. Będzie lifestylowo, modowo, kulinarnie,  pozytywnie ale czasami też marudnie - w końcu jesteśmy kobietami i musimy sobie niekiedy ponarzekać :). A zatem z okazji narodzin mojego miejsca w internecie chciałabym życzyć sobie wytrwałości, kreatywności i wielu zadowolonych czytelników. Mam nadzieję, że spodoba się Wam tutaj i zechcecie wpadać do mnie częściej... Pozdrawiam serdecznie i uciekam robić kolację, bo w brzuchu zaczynam słyszeć niepokojące dźwięki!